wtorek, 26 listopada 2013

Zabieg laminowania włosów - Marion





 Witajcie! 

Patrzę na datę ostatniej notki i aż mi wstyd. Trochę produktów już przetestowanych czeka w kolejce na zdjęcia. Niestety teraz jak przychodzę do domu to nie jestem w stanie ładnie uchwycić sztucznego światła.W wolną sobotę przysiądę i zrobię moim kosmetykom małą sesję fotograficzną.
W sobotę 23.11.2013 odbyło się nasze drugie spotkane Podlaskich Blogerek. Atmosfera niesamowita, najlepsze dziewczyny pod słońcem...ale nie będę Wam zdradzać wszystkiego ponieważ przygotowuje relację na, czekam tylko na zdjęcia.
Dzisiaj chciałam wam przybliżyć zabieg laminowania włosów od firmy Marion, który dostałam wraz z innymi produktami do przetestowania.

ZABIEG LAMINOWANIA WŁOSÓW - MARION





Co o zabiegu laminowania mówi producent? 

 Laminowanie to zabieg, dzięki któremu w szybki i łatwy sposób można uzyskać efekt doskonale prostych i wyjątkowo gładkich włosów. Do włosów niesfornych, puszących się.
Składniki aktywne dodatkowo je kondycjonują i odżywiają:
- płynna keratyna, wnikając w głąb włosów, przyczynia się do ich odbudowy , zapewnia im zdrowy wygląd, gładkość i naturalny połysk,
- proteiny pszenicy pielęgnują strukturę włosów, wygładzając ją i wzmacniając,
- kompleks składników nawilżających gwarantuje natychmiastowe, optymalne i długotrwałe nawilżenie włosów.
 
Zabieg powoduje, że włosy są:
- gładkie i proste,
- ujarzmione i nawilżone,
- miękkie i błyszczące.
- łatwe do rozczesania.
 
Duo saszetka - dwie aplikacje
Do każdej saszetki dołączany jest czepek utrzymujący ciepło. Powoduje on wzrost temperatury, co wspomaga wnikanie składników aktywnych w strukturę włosów.
 



 Kilka słów ode mnie: 

Produkt dostajemy w dwóch saszetkach po 10 ml każda. Dodatkowo dołączony jest do niej czepek utrzymujący ciepło (to jest duży plus, ponieważ czepek jest odpowiedniego rozmiaru. Nie spada z głowy jak w przypadku czepku z biovaxu)  Konsystencja typowo maskowa, kolor biały. Delikatny, słodki zapach nie utrzymujący się na włosach. Maskę nakładamy na umyte, lekko osuszone ręcznikiem włosy, nakładamy czepek i pozwalamy by produkt zaczął działać Moje włosy mimo, że są długie są również cienkie dlatego wystarczyła mi jedna saszetka. Przyznam, że produkt zaskoczył mnie pozytywnie! Moje włosy mają tendencję do puszenia się, skręcania oraz czasami są takie dni kiedy każdy włosek oddziela się od reszty i nie jest wygładzony. Sterczące włosy jak antenki nie wyglądają za fajnie. Ten produkt sprawił, że moje włosy "trzymają się razem" i żaden nie odstaje od reszty. Producent zaleca również po zabiegu użycie prostownicy. Ja ten krok pominęłam bo okazał się zbędny Po takim zabiegu również wszelkiego rodzaju skręcenie i fale na pewno nie powstaną. Włosy dobrze się rozczesują. Produkt nie spodował również nadmiernego przetłuszczania się włosów ani łupieżu. Moje włosy polubiły ten zabieg i wiem, że częściej będzie gościł na moich włosach. Zwłaszcza, że tak niewiele kosztuje.




 Skład: 

           Dziękuję firmie Marion za udostępnienie mi produktu do testów. Fakt, że dostałam ten produkt nie wpłynął na moją ocenę.

Cena:

2,80 zł

Dostępność:
  • Rossman, Natura
  • Inne sklepy i drogerie  kosmetyczne 
  • tutaj

Dobranoc,

Mleczna

poniedziałek, 18 listopada 2013

Jesień wcale nie musi być smutna! Kolory lata! :)

Witam!
No właśnie! Nawiązując do tytułu postu miałam na myśli swoje ostatnio zmalowane kolorowe pazurki, które chcąc nie chcąc poprawiają mi ten beznadziejny humor.
Mam w końcu trochę wolnego czasu ( i tak spędzam go w cieplutkim łóżeczku z kubkiem gorącej herbaty) bo troszkę przychorowałam. Dlatego znalazłam czas na zajęcie się moimi pazurkami. Każdy paznokieć dostał inny kolor. Przypominają mi o pięknych, słonecznych dniach w tym roku oraz wywołują na mojej buzi uśmiech.
Te piękne, pastelkowe kolorki przywloklam ze spotkania blogerek od firmy Eveline. Są malutkie, wygodnie się nimi maluje, dobrze kryją, wytrzymują około 3 dni. Czego chcieć więcej? Do tego pełna gama kolorystyczna.
Mam nadzieję, że po obejrzeniu zdjęć Wam również przypomni się słoneczne lato. :)
Uciekam się kurować a Was zostawiam z optymistycznymi zdjęciami.





S





Dobranoc! :)

Mleczna

środa, 13 listopada 2013

Druskienniki po raz kolejny

Cześć! :)

Co prawda długi weekend już się skończył, ale nie zdążyłam Wam zdać relacji. Przez te dwa dni (piątek i niedziela) wynudziłam się jak mops ale takie nic nie robienie jest fajne! Zwłaszcza wtedy kiedy ma się mało takich dni wolnych na odpoczynek i człowiek pochłonięty jest pracą. Poniedziałkowy dzień wraz z moim W postanowiliśmy spędzić po za domem. Rano spakowaliśmy strój, ręczniki, klapki i wyruszyliśmy w trasę. Za cel wyznaczyliśmy sobie Druskienniki. Gdy dotarliśmy na miejsce kolejka mnie przeraziła, ponieważ sięgała od kasy do wyjścia.  Najwidoczniej nie tylko my mieliśmy taki pomysł. Pomyślałam sobie, że godzinę ja, nic spędzimy w kolejce, ale ku mojej uciesze kolejeczka dość szybciutko posuwała się do przodu. Lada moment jesteśmy przy kasach, kupujemy bilety na całodniowe hasanko w wodzie z kompleksem łaźni a tu niespodzianka ponieważ od dnia 11.11 jest zniżka na wszystkie bilety -25 % . To tłumaczy te tłumy. Najpierw oswajamy się z wodą, przechodzimy do jacuzzi, które swymi bąbelkami fundują nam jak niezwykle odprężający masaż. Teraz czas na rozrywkę jakimi są pełne emocji zjeżdżalnie. Ja to jestem cykor i poszłam tylko na te, które są z pontonami i mało tego te pontony muszą być osobowe. Sama nie chciałam zjeżdżać :) Po małych wariacjach poszliśmy na górę do strefy relaksu, gdzie mogliśmy w ciszy poleżeć na cieplutkich marmurowych fotelach wsłuchując się w niezwykle relaksującą muzykę. Przyszedł czas również na sauny. Te parowe i te suche. Powiem Wam, że ja najbardziej lubię te parowe. :) 
Załapaliśmy się jeszcze na niektóre darmowe programy łaźniowe gdzie można było ponacierać się solą, skorzystać z maseczki oraz nawilżyć swoje ciało miodem. Po takich seansach człowiek wychodzi jak nowo narodzony. W międzyczasie można było skosztować herbatki ziołowej, która składa się z pokrzywy, mięty i  chyba rumianku (nie pamiętam..) Już tęsknie za tym relaksem, mimo, żę spędziliśmy tam cały dzień to czuję niedosyt, dzień zleciał nam w bardzo szybkim tępie. To jest nasz trzeci wypad w tamto miejsce, ale na pewno nie ostatni. Zostawię Was z kilkoma zdjęciami. Co prawda nie ma ich za dużo, ponieważ ostatni razem narobiłam ich więcej.










Ps. Blogger się buntuje i nie chce dodać zdjęć! W takim razie zdjęcia będą jutro :)

EDIT: Udało się dodać zdjęcia. 

Dobranoc, słodkich snów.

Mleczna

czwartek, 7 listopada 2013

Delikatnie złuszczający peeling do twarzy Palmer`s

Czeeść! Co słychać u Was? Stęskniłam się za Wami ponieważ przez jakiś czas po prostu brakowało mi czasu, ale zaraz lecę to nadrabiać i czytać Wasze blogi. Tymczasem zostawiam Was z recenzją produktu, który dostałam na spotkaniu podlaskich blogerek od Pani Moniki z firmy Palmers

DELIKATNY ZŁUSZCZAJĄCY PEELING DO TWARZY PALMER`S



Co o delikatnie złuszczającym peelingu mówi producent?

Specjalnie stworzona formuła micro drobinek ziaren masła kakaowego delikatnie złuszcza i eliminuje martwy naskórek wygładzając skórę twarzy. Dzięki zastosowaniu peelingu lepiej wchłaniają się produkty do codziennej pielęgnacji oraz kremy na noc. Delikatny peeling został stworzony do stosowania z innymi produktami Palmer's do twarzy aby osiągnąć najlepsze rezultaty.




Kilka słów ode mnie:

Peeling zamknięty jest w miękkiej tubce o pojemności 150 g, którą możemy spokojnie postawić "na głowie"
Zamknięcie typowe dla tych produktów na tzw. "klik".
Co do zapachu mam mieszane uczucia bo raz mi bardzo mi się podoba  jest taki trochę słodkawy a innym razem po prostu go nie lubię. Wyczuwamy w nim nutę masła kakaowego, ale tak nie do końca. Wyczytałam, że ma w składzie również zapach z białej lili więc to może ona psuje tak ten zapach. Kolor kremowo biały z czarnymi drobinkami.
Przed spotkaniem podlaskich blogerek same miałyśmy wybrać interesujący nas produkt z katalogu Palmer`s. Moją uwagę przykuł właśnie ten produkt, który miał w nazwie delikatnie, złuszczający peeling. Pomyślałam więc, że skoro jest delikatny mogę śmiało wypróbować go na mojej naczynkowej i wrażliwej skórze. Jakie było moje zdziwienie gdy otworzyłam peeling i ujrzałam w nim dosyć ostre i spore kawałki ziarna kakaowca. Pomyślałam sobie, no nic mimo wszystko wypróbuje. Peeling całkiem przyjemnie nakłada się na twarz. Ja robię to delikatnie, nie szoruję mocno swojej twarzy bo drobinki ziarna kakaowca całkiem ostro zdzierają martwy naskórek.
Ważne, żeby nie używać go na suchą skórę, tylko na zwilżoną!  Po takim masażu otrzymujemy zdecydowanie gładszą, zmatowioną twarz oraz zero niechcianych suchych skórek!
Po peelingu nie mamy uczucia wysuszenia  ani ściągnięcia twarzy a nawet można powiedzieć, że produkt lekką ją nawilża. Plus za to, że nie podrażnił mi skóry. Chociaż bałam się co zobaczę po takim mocnym zdzieraku, na szczęście nie zrobił mi krzywdy a moja cera go polubiła za to porządne oczyszczenie z suchych skórek! Polecam go osobom, które lubią takie mocne peelingi.
Jest bardzo wydajny ponieważ niewiele go potrzebujemy.Zainteresowały mnie jeszcze inne kosmetyki firmy Palmer`s, które pani Monika przyniosła nam na spotkaniu. I myślę, że nie poprzestanę tylko na tym jednym produkcie.


Skład:





Cena:

ok 35 zł



Dostępność: 
  • apteki (doz, cefarm itp.) 
  • Superpharm
Dziękuję firmie Palmers za udostępnienie mi produktu do testu. Fakt, że dostałam ten produkt nie wpłynął na moją ocenę.  



Buziaki, udanej nocy.
 Dobranoc

Najaktywniejsze:

Get this commentators widget